Necrobarista (Apple Arcade) – recenzja


Necrobarista – recenzja Apple Arcade

Jest wiele gier, które na różne sposoby poruszają temat śmierci i tego, co czeka nas potem. Jednym z udanych eksperymentów, jaki przychodzi mi pierwszy na myśl jest rewelacyjny Ghost Trick, po którego polecam sięgnąć (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście). Temat „życia po śmierci” próbowali ugryźć z innej strony twórcy z australijskiego studia Route 59. Czy była to próba udana? Przekonajmy się.

Kawa, śmierć i okruchy życia

 
Necrobarista – recenzja Apple Arcade
Powyższy nagłówek idealnie oddaje to, o czym jest Necrobarista. Czasami się zastanawiamy, co jest tam, po drugiej stronie – a może też jest coś pomiędzy? Taki przystanek dla tych, których śmierć właśnie zabrała. Okazuje się, że jest takie niezwykłe miejsce. Gdzieś w Melbourne, w jakieś bocznej uliczce znajduje się Terminal – jedyna taka kawiarnia, gdzie kawa serwowana jest dla żywych i martwych. Osoby tam przebywające mają jednak ograniczony czas i zwykle po 24 godzinach muszą opuścić to miejsce. Przyznam, że na początku trochę czułem się w tym osobliwym miejscu zagubiony, ale gra krok po kroku odkrywa karty i gracz z każdym rozdziałem lepiej poznaje świat gry, czytając o jego historii. Słowo „czytając” jest tutaj nieprzypadkowe, bo Necrobarista należy do gatunku wizualnej powieści, aczkolwiek zrealizowanej w nieco inny sposób niż zwykle, ale o tym trochę dalej.

Główną bohaterką jest Maddy Xiao, która jest świeżo upieczoną właścicielką tej nieziemskiej kawiarni. Pomaga jej Chay, poprzedni szef Terminala. Historia tych obojga jest głównym wątkiem gry, ale pojawiają się także inne postacie. Urocza Ashley, bardzo uzdolniona konstruktorka robotów, która potrafi rozbawić swoimi powiedzeniami, Kishan, który po śmieci zawitał do Terminala. W pewnym momencie pojawia się tajemniczy Ned z charakterystycznym kaskiem na głowie, bardzo przypominającym mi Commandera Video z serii gier Bit Trip. Postacie, które przewijają się przez grę, nie jest dużo, ale zapewniam Was, że małą ilość rekompensuje jakość. Interesujący jest, chociażby wątek Kishana, jako osoby, która już nie żyje i która tak jak gracz próbuje się oswoić z nową rzeczywistością. Pomimo że Necrobarista najbardziej skupia się na postaci Maddy, to jednak nie z jej perspektywy obserwujemy historię. Tak naprawdę to gracz jest przypadkowym obserwatorem, który ogląda poszczególne sceny. Fabuła jest liniowa, ale gra pozwala po skończeniu każdego rozdziału odblokować poboczne historie, przedstawione w formie wspomnień. Twórcy zaimplementowali w grze system słów kluczowych, z których za każdym razem możemy wybrać tylko siedem. Te słowa mogą odpowiadać poszczególnym miejscom lub osobom i są następnie konwertowane na (nazwijmy to umownie) walutę, za którą można w grze odblokować rozsiane po Terminalu wspomnienia. Z jednej strony dodatkowa zawartość jest mile widziana i pozwala więcej dowiedzieć się o świecie gry, aczkolwiek niektóre krótkie fragmenty opowiadań okazały się dla mnie niezwiązane z Terminalem lub po prostu mało interesujące.

Terminal w trzecim wymiarze


Necrobarista – recenzja Apple Arcade
W odróżnieniu od większości gier z tego gatunku, gdzie dostajemy przeważnie „gadające głowy”, statyczne tła i okienka z tekstem, Necrobarista został zrealizowany w pełnym 3D. Postacie są bardzo dobrze animowane i widać wyrażane przez nie emocje. Podobał mi się zabieg umieszczenia kamery pod różnym kątem – co jeszcze bardziej budowało emocje. Najazdy kamery, oddalenia, przybliżenia w dramatycznych momentach – wszystko to nadaje filmowy charakter tej produkcji. Styl artystyczny niewątpliwe inspirowany jest anime, więc wielbiciele japońskich powieści wizualnych nie powinni narzekać. Są sekcje gry, w których gracz może swobodnie poruszać się po Terminalu, odblokowując nowe lokacje i przejścia do kolejnych rozdziałów. Będąc w temacie oprawy audio wizualnej gry, prawdziwą gwiazdą, która kradnie show jest muzyka Kevina Penkina. To właśnie dzięki ścieżce dźwiękowej Necrobarista jest na swój sposób unikalna. Polecam przesłuchać całą ścieżkę dźwiękową – jest naprawdę dobra – na tyle dobra, że wielu fanów dopytywało się o nią po skończeniu gry. Każdy utwór bardzo dobrze dopasowuje się nastrojem do danej sceny, powodując, że gracz maksymalnie angażuje się w tę słodko gorzką historię. Bardzo spodobał mi się kawałek Nothing, który towarzyszy czołówce do gry.

Kawa na ławę 

 
Necrobarista – recenzja Apple Arcade
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem trailer do tej australijskiej produkcji, przyznam, że byłem bardzo zaciekawiony. Kadr z postaciami na tle tarczy zegarowej kojarzył mi się z inną znaną nowelą wizualną – Steins;Gate (jeden z bohaterów, Chay trochę przypomina mi Rintaro Okabe). Po ukończeniu Necrobaristy poziom ekscytacji trochę opadł, ale nie na tyle, aby gra od Route 59 okazała się totalnym rozczarowaniem – tak, to już najwyższy czas, aby wlać kilka kropel gorzkiej kawy do tej recenzji.
 
Uważni gracze, którzy obejrzeli trailer i skończyli grę, mogą czuć się trochę oszukani, bo w krótkim zwiastunie pojawiają się postacie, których nie spotykamy w ogóle w grze. Czy dostaliśmy więc produkt pocięty? Tak, ale twórcy obiecują wydanie w formie darmowych DLC historii pobocznych, skupiających się na innych postaciach. Problem jest taki, że oceniam to, co jest teraz. Nie wiem, jak wydanie w przyszłości dodatkowej zawartości wpłynie na mój odbiór gry.
 
Ukończenie Necrobaristy nie zajmie Wam wiele czasu. Wystarczy 5-6 godzin, aby zobaczyć napisy końcowe, ale czy tyle czasu wystarczy, aby poczuć się w pełni usatysfakcjonowanym opowiedzianą historią? W moim przypadku nie. Gra jak dla mnie jest zbyt krótka. Został pokazany potencjał, ale skrzydła nie zostały w pełni rozwinięte. Czas gry jest zbyt krótki, aby dobrze poznać postacie, zżyć się na tyle z nimi, aby zaiskrzyło i tęsknić za kolejnymi ich przygodami. Gracze, którzy z wypiekami na twarzy oczekują zaskakujących zwrotów akcji, opadów szczęki – tego tutaj nie uświadczą. Necrobarista to raczej melancholijna podróż, która skupia bardziej się na okruchach życia, rozmowach o egzystencji, scenach ukazanych z różnych perspektyw czy to osób prowadzących Terminal, czy klientów, którzy tam trafili. Siłą tej produkcji są dialogi i towarzysząca muzyka. Fabuła schodzi gdzieś na dalszy plan i od pewnego momentu jest przewidywalna. Poboczne historie przedstawione w formie wspomnień, które można odnaleźć i odblokować w różnych miejscach kawiarni, nie wiele wnoszą do świata gry. Przedstawione są one w mało atrakcyjnej formie – statyczne tło i ściana tekstu. Tak naprawdę wydłużają one sztucznie czas gry i sprawiają, że chce się wrócić do głównego wątku.

Ostatni przystanek


Necrobarista – recenzja Apple Arcade
Jak smakuje kawa po śmierci? Na pewno nie tak, jak na początku sobie wyobrażałem. Necrobarista to gra ze sporym potencjałem, który nie został w tej produkcji w pełni wykorzystany. Z jednej strony mamy bardzo dobrze napisane postacie, ale jest zbyt mało okazji, aby pozwolić im w pełni zabłysnąć. Nie uświadczymy tutaj historii, która rzuci nas na kolana, ale być może zamysłem twórców było bardziej skupienie się na relacjach pomiędzy bohaterami. Nie ma też wątpliwości, że Necrobarista to gra na jedno przejście. Nie mniej jednak tytuł od ekipy Route 59 nie jest grą złą. Podobała mi się koncepcja Terminala, postacie (Maddy, Ashley, Chay) i świetna ścieżka dźwiękowa. Na pewno nie był to czas stracony, ale odstawiając pustą filiżankę po kawie, poczułem spory niedosyt.
 
Ocena: 7.0
Plusy
  • Terminal i jego mieszkańcy
  • Animowane scenki podczas dialogów budują emocje i nadają filmowy charakter grze
  • Ścieżka dźwiękowa Kevina Penkina
  • Wsparcie twórców w postaci darmowych DLC wydawanych w przyszłości
Minusy
  • Krótka
  • Brak niespodziewanych zwrotów akcji i trzymania gracza w napięciu może rozczarować niektórych
  • Niektóre opowiadania poboczne w formie wspomnień są mało interesujące i niezwiązane ze światem gry.
  • Jednorazowe doświadczenie


0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza