Wyobraź sobie, że budzisz się w sypialni kobiety, której tak naprawdę
nie znasz, we znaki daje Ci się przeszywający ból głowy, próbujesz
uporządkować myśli, szukając odpowiedzi na pytanie: Co ja do licha
właściwie tutaj robię? Bezskutecznie usiłujesz sobie przypomnieć
wydarzenia z ostatniej nocy. Uczucie porannego kaca potęguje irytujący
dźwięk wibrującego telefonu…
Każdy z nas mógł się znaleźć w podobnej sytuacji, ale zachować zupełnie inaczej – o tym właśnie jest One Night Stand,
czyli w miejskim, amerykańskim slangu, łóżkowa przygoda na jedną noc.
Za pomysłem na scenariusz gry zrealizowanej w formacie noweli wizualnej
stoi niezależna deweloperka – Lucy Blundell, znana bardziej pod szyldem
studia Kinmoku. Inspiracja jak to bywa w życiu, przyszła z obserwacji
otoczenia. Pewnego dnia jadąc środkiem publicznego transportu, zwróciła
uwagę na wracającego z imprezy, mizernie wyglądającego, młodego
mężczyznę. Zastanawiając się nad przyczynami jego marnego stanu, doszła
do wniosku, że eksplorowanie skutków ostrej, alkoholowej imprezy z
nieznajomą kobietą może okazać się dobrym materiałem na … grę.
Największą zaletą tej produkcji jest swoboda, jaka dana została graczowi
już od samego początku. Tylko od nas zależy czy będziemy chcieli
rozwiązać zagadkę nocnego balowania, czy po prostu damy sobie z tym
spokój i jak najszybciej zapomnimy o całym zajściu, ulatniając się
niepostrzeżenie. Tajemnicza kobieta przechadza się po sypialni, czasem
wychodząc na chwilę, co daje nam szansę na zdobycie ważnych informacji i
w rezultacie otrzymanie odpowiedzi na nieustannie nurtujące pytanie –
co tak właściwie się stało tej nocy ?
Możemy przetrząsnąć całą sypialnię, szperając w osobistych rzeczach
nieznajomej kobiety. Tylko od gracza zależy, w jaki sposób ułoży tę
układankę i jakie informacje uda mu się wyciągnąć. Kluczowa jest także
rozmowa z dziewczyną. W zależności od tego, jak ją poprowadzimy,
odblokowane zostaje jedno z 12 zakończeń, co automatycznie zwiększa
grywalność tego tytułu i zachęca do obrania innej ścieżki. W zależności
od naszego, zachowania, może dojść do różnych, czasami bardzo zabawnych
sytuacji. Jeśli zależy Ci na zdobyciu kobiety i na przekształceniu tej
znajomości w coś więcej niż tylko ograniczanie się do ulotnej chwili
przyjemności, to musisz być uważny – jeden zły ruch i zostaniesz
wyrzucony na ulicę. Nawet DVD z ulubionym filmem czy aktualnie czytana
książka może być cenną wskazówką. Uważni gracze wyłapią wiele nawiązań
do popkultury i nawet gier. Kto grał w Catherine, będzie wiedział, o czym piszę.
Oprawa graficzna – jakby to ująć – jest minimalistyczna i stonowana.
Animacje są szczątkowe, poruszające się kontury mogą rozpraszać czy
nawet irytować, ale być może taki był zamysł twórczyni, aby gracz też
poczuł się jak główny, bezimienny bohater. Złośliwi powiedzą, że ta gra
wygląda, jakby jakiś amator na szybko namazał coś w Paincie. I jest też w
tym trochę prawdy. Muzyka – coś tam pogrywa w tle, ale jest tego
niewiele i nie ma co się w tej kwestii zbytnio rozpisywać. Wielu graczy
może kręcić nosem na długość gry, ale w stosunku do regularnej ceny,
jest to raczej dobry „deal”. Zaliczenie wszystkich zakończeń może zająć
trochę czasu – wszystko zależy od tego, jakie decyzje będziemy
podejmować w stosunku do poznanych faktów z odblokowanych zakończeń.
Pierwsze przejście gry zajmie może z piętnaście, góra dwadzieścia minut.
Kolejne podejścia zajmą dużo mniej czasu – tym bardziej że gra oferuje
przyjazny system przewijania dialogów. Jestem przeciwnikiem przeliczania
czasu spędzonego z grą na wydane pieniądze, ale miejcie to na uwadze i
nie traktujcie tego tytułu jako pełnoprawnej VN-ki, a raczej
postrzegajcie ją jako przegryzkę pomiędzy głównymi daniami na
kilkanaście godzin.
One Stand Night było dla mnie swojego rodzaju unikalnym
doświadczeniem. Bardzo mi się podobał oryginalny (i życiowy) pomysł na
grę i sposób jego realizacji – swoboda w podejmowaniu kluczowych
decyzji, która pozwala spojrzeć na efekty upojenia alkoholowego i jego
konsekwencje po przypadkowej, łóżkowej przygodzie z różnych stron.
Pomimo krótkiego czasu rozgrywki, bawiłem się nieźle z tą małą produkcją
niezależną, więc jeśli masz już dosyć ratowania świata i zabijania
potworów, gra od studia Kinmoku może okazać się całkiem niezłą
odskocznią.
Ocena: 7.0Plusy
Minusy
- Oryginalny, "życiowy" pomysł na grę
- 12 różnych zakończeń
- Humor
- Krótka
- Kolejne podejścia nużą powtarzalnoscią
Prześlij komentarz