W poprzednim miesiącu udało mi się skończyć sześć gier i nawet wpadła jedna platyna, co jak na moje tempo zaliczania kolejnych tytułów jest wynikiem całkiem dobrym. Marzec był niewątpliwie miesiącem niespodzianek. Odkryta przypadkiem perełka A Summer’s End: Hong Kong 1986 okazała się świetną czytanką, którą mogę bez zastanowienia umieścić w gronie najlepszych gier z tego gatunku. Kilka dni temu jej twórcy (Oracle and Bone Studios) zapowiedzieli, że już w tym tygodniu z okazji rocznicy ukazania się tego tytułu przygotowali dla graczy coś ekstra! Liczę na nową zawartość – to byłaby świetna okazja powrócić jeszcze raz do Hongkongu z lat 80. Bardzo dobrą wizualną nowelą okazała się także marcowa premiera cyberpunkowej Synergii na Nintendo Switch. Z pudełkowych zaległości w końcu zabrałem się za Turrican II: The Final Fight, który znalazł się w kompilacji Turrican FLASHBACK wydanej na Switcha i PS4.
❱❱ Fantasian i World Of Demons ❱❱ Apple Arcade
Początek kwietnia to przede wszystkim premiera długo wyczekiwanego przeze mnie dzieła Hironobu Sakaguchiego – klasycznego JPRGa z zapierającymi dech w piersiach lokacjami, stworzonymi z pieczołowicie przygotowanych do tego celu dioram. Fantasian nie był jedyną niespodzianką, jaką firma z logiem nadgryzionego jabłka zafundowała subskrybentom usługi Apple Arcade. Dużym zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się slashera zrealizowanego w podobnej stylistyce co ciepło przyjęte przez graczy Okami.
Platinum Games, specjalista od gier nastawionych na dynamiczną akcję rzuca gracza tym razem do fantastycznego świata wypełnionego yokai – potworami i duchami wyciągniętymi prosto z japońskiego folkloru. Jako nieustraszony samuraj będziemy nieustannie poszerzać arsenał swoich umiejętności, aby być w pełni przygotowanym na stawienie czoła przerażającemu Shuten Doji. World Of Demons znajduje się na mojej liście najbliższych pozycji do ogrania, więc już teraz powoli biorę się z ostrzenie miecza!
Pozostając w klimatach samurajskich i wymachiwania kataną - właśnie udało mi się ukończyć Katanę ZERO - dwuwymiarową platformówkę z płatnym zabójcą w roli głównej, który odkrywa swoją mroczną przeszłość. Złożona z krótkich, ale bardzo wymagających lokacji sprawiła, że nie mogłem się od niej oderwać, chociaż ginąłem tyle razy, że trudno by zliczyć.
Umiejętność spowalniana czasu, która jest poniekąd wpisana w fabułę, bardzo dobrze sprawdziła się w rozgrywce. Pikanterii dodaje dobrze napisana historia, której odkrywanie sprawia niezwykłą frajdę. Brutalna, bezwzględna, pompująca adrenalinę i bryzgająca krwią – taka jest Katana ZERO. Recenzja już się smaży!
❱❱ Mega Man ZX ❱❱ Nintendo Switch
Zamieniam katanę na pistolet laserowy i powracam do jednej z moich ulubionych serii - Mega Man, z którą wiążą się miłe wspomnienia z czasów, gdy w świecie przenośnych konsol niepodzielnie rządziło Nintendo DS. Dzięki kompilacji Mega Man Zero/ZX Legacy Collection
jeszcze raz mogę ograć te świetne tytuły, które pierwszy raz ukazały się na konsolach Game Boy Advance i wspomnianym Nintendo DS. W Mega Man ZX w zależności od naszych preferencji wcielamy się w bohatera lub bohaterkę, którzy na co dzień pracują jako kurierzy. Tym razem za zadanie mają przetransportowanie tajemniczej przesyłki, której zawartość tak naprawdę zmieni ich życie o 180 stopni.
Fanom Mega Mana gry nie muszę polecać - to absolutna klasyka i jedna z najlepszych platformówek 2D z wymagającymi walkami z bossami. Możliwość transformacji w różne modele robotów i zróżnicowane projekty poziomów zmuszają gracza do kombinowania, w jaką maszynę najlepiej w danym momencie się zamienić. Ścieżka dźwiękowa jest na tyle dobra, że od czasu do czasu lubię wracać do remiksów niektórych utworów. Gdy po krótkim wprowadzaniu wkraczamy do akcji, a w tle gra kawałek Green Grass Gradation, to nie pozostaje mi nic innego jak naładować do pełna X-Buster i posłać Mavericków na tamten świat! Na Nintendo DS ukazał się również sequel Mega Man ZX Advent, który mam zamiar ponownie przejść w tym roku i podzielić się z Wami wrażeniami.
Pogoda w kwietniu niewątpliwie zachęca do nadrabiania zaległości i zmniejszenia (chociaż odrobinę) kupki wstydu. Nie pamiętam już kiedy było w tym okresie tak chłodno i deszczowo. Tęsknię za cieplejszymi dniami - niech już spada ta zima!
Prześlij komentarz