Wallachia: Reign of Dracula (Switch) - recenzja

Wallachia: Reign of Dracula
  

Halloween zbliża się wielkimi krokami. Nadchodzi czas, w którym duchy, demony, zombie i wampiry mają swoje pięć minut. Będąc przy tych ostatnich, nie mogło zabraknąć światowej sławy literackiego wampira. Książę Wołoszczyzny zwany też Drakulą nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni pojawia się książkach, filmach czy grach wideo. Produkcja od francuskiego studia Migami na pierwszy rzut oka może skojarzyć Wam się z popularną, wampirzą serią Castlevania, ale gdy przyjrzymy się jej bardziej, to bliżej jej do takich klasyków jak Contra czy gier arcade.

Różnice tkwią nie tylko w samej konstrukcji gry. O ile kultowa seria od Konami czerpie z twórczości literackiej Brama Stokera, tak deweloperzy z kraju nad Sekwaną oparli częściowo fabułę gry na faktach historycznych, odwołując się do prawdziwej postaci, którą irlandzki pisarz wykorzystał jako inspirację. Jest to widoczne w grze. Uwagę przykuwają krwawe pola bitwy z nadzianymi na pale lub powieszonymi na drzewach poległymi żołnierzami, co zresztą przyniosło Vladowi Tepesowi niesławną reputację. Większość przeciwników to zwykli żołnierze i łucznicy stanowiący zazwyczaj mięso armatnie. Kawaleria i katapulty to już odporniejsi na obrażenia wrogowie. Nie oznacza to jednak, że w tej produkcji nie spotkamy oponentów z nadprzyrodzonymi zdolnościami.
 
Wallachia: Reign of Dracula
W grze jest mnóstwo nawiązań do wydarzeń historycznych. Na drugim planie „Las Pali” z jeńców tureckich nieopodal Târgovişte.
 
W krótkim wprowadzeniu do gry poznajemy Elcin, niezwykle utalentowaną łuczniczkę. Pewnego dnia główna bohaterka, wracając z polowania, zastaje swoją wioskę doszczętnie spaloną. Jej rodzice zostali zamordowani przez najemników Drakuli, a brat wzięty do niewoli. Z pomocą mędrca, Christiana Rosenkreuza, protagonistka z białym wilkiem u boku udaje się w niebezpieczną wyprawę, aby uratować brata i zakończyć żywot bezwzględnego Księcia. Droga do celu wiedzie przez siedem etapów, których początkowo przejście może stanowić spore wyzwanie. Przy pewnej dozie wytrwałości nie taki wampir straszny jak go malują.

Wallachia: Reign of Dracula
Tutaj zaczyna się wyprawa Elcin

Nieustraszona łuczniczka nie żałuje strzał na każdego sługusa Drakuli, który po drodze jej się nawinie. W starciach na bliższy dystans nie waha się użyć miecza, którego ostrze jest zdolne także przeciąć nadlatujące strzały. Do zdobycia czeka specjalna, limitowana amunicja pozwalająca równocześnie posyłać pociski w trzech kierunkach czy przebijać twardy pancerz przeciwnika. Przytrzymanie na dłużej przycisku strzału ładuje strzałę i tym samym pozwala zadać większe obrażenia przeciwnikowi. Elcin jak na wszechstronną i zwinną wojowniczkę przystało potrafi robić wślizgi, co nie raz uratowało mi skórę - szczególnie podczas walk z bossami. Dodatkowo protagonistka posiada specjalną zdolność, dzięki której może korzystać z mocy swoich sprzymierzeńców. Jeśli zdobędzie odpowiednią ilość kul, może aktywować specjalne ataki. Biały wilk Silviu otoczony płomieniami przemyka niczym błyskawica przez cały ekran, Radu odpala flarę, a Christian rzuca na Elcin niewidzialną tarczę, zapewniając jej na krótki czas nietykalność. Dodatkową amunicję, magiczne kule i dopałki można w grze zdobywać na różne sposoby. Strzelając do przelatujących od czasu do czasu na górze ekranu ptaków, otwierając skrzynie, a przy pewnej dozie szczęścia pokonani wrogowie mogą pozostawić po sobie cenne przedmioty. 
 
Wallachia: Reign of Dracula
Biały wilk Silviu, nieodłączny i wierny towarzysz Elcin.

Tematycznie Wallachia: Reign Of Dracula ma wiele wspólnego z Castlevanią, ale pod względem rozgrywki i konstrukcji gry bliżej jest temu tytułowi do przygód komandosów ze wspomnianej na początku Contry czy gier z gatunku run and gun. W produkcji od studia Migami nie uświadczymy rozległych lokacji. Poziomy są liniowe, nie ma szans tutaj zabłądzić.  Przygody Elcin zaskarbiły sobie moją sympatię pomysłowo zaprojektowanymi lokacjami, co sprawiło, że ani przez chwilę nie odczuwałem nudy. Przy pierwszym kontakcie z grą dało się wyczuć, że twórcy doskonale znają się na swojej robocie i wiedzą co fani cenią w dwuwymiarowych platformówkach nastawionych akcję. Nie zawsze będziemy podążali tylko w prawo. W szóstym etapie czeka na Elcin wspinaczka na górę, pojawiają się zapadające platformy i strome stopnie. W jaskini wypełnionej wodą trzeba uważać na wystające z góry śmiercionośne kolce i zmieniający się co chwilę poziom wody. Na początku piątego etapu dla odmiany musimy przedrzeć się przez pędzącą karawanę. Podoba mi się ta różnorodność i dbałość twórców o to, aby w każdej lokacji zaskoczyć gracza czymś nowym.
 
Wallachia: Reign of Dracula
Pojedynek z Księżniczką Yvonne, po prawej wspinaczka na górę strzeżoną przez najemników Drakuli.

Oprawa graficzna to 16-bitowe retro w pełnej krasie. Płynnie animowane postacie, lokacje pełne detali na drugim planie i statyczne scenki pomiędzy poziomami, dodające tej produkcji mrocznego klimatu. Pochwały należą się również za świetną ścieżkę dźwiękową, jakiej produkcja z logiem Castlevania by się nie powstydziła. Chwytliwe, często mroczne motywy zagrzewają do walki i pompują adrenalinę. Miłą niespodzianką są podkładane głosy podczas dialogów, które brzmią dosyć przekonująco. Migami Games poważnie podeszło do sprawy, zatrudniając aktorów głosowych z górnej półki. Kira Buckland (2B z NieR: Automata) użyczyła głosu głównej bohaterce, a Robert Belgrade (Alucard z Castlevania: Symphony of the Night) wystąpił jak Radu.
 
Wallachia: Reign of Dracula
Prawa ręka Drakuli, bezwzględny Dragomir.
 
Wiele współczesnych tytułów naśladujących 8 i 16-bitowe produkcje próbuje znaleźć pewien kompromis w kwestii poziomu trudności. Wallachia: Reign Of Dracula jest przykładem gry, w której w moim odczuciu znaleziono złoty środek. Punkty kontrolne nie są zbyt często rozmieszczone, a liczba żyć jest ograniczona. Jeśli stracimy wszystkie, powtarzamy cały poziom od nowa. Na szczęście liczba kontynuacji jest nieograniczona, wiec niej jest to totalny hardcore. Musicie mieć jednak na uwadze, że będziecie na początku często umierać i powtarzać etap tyle razy aż się nauczycie na pamięć układu poziomu, zachowań bossów, na których można opracować różne strategie. Jestem zwolennikiem takiego podejścia, bo gra rzuca od samego początku wyzwanie i oczekuje od gracza wysiłku, aby ten kombinował jak pokonać przeciwności. 
 
Wallachia: Reign of Dracula
W grze często nie ma ani chwili wytchnienia, szczególnie gdy przeciwnicy atakują z obu stron.

Pewnym utrudnieniem jest utrata zdobytych dopałek i magicznych kul gdy stracimy życie w walce z bossem. Zaczynając ponownie od punktu kontrolnego znajdującego się tuż przed końcem poziomu, Elcin znajdzie się w niekorzystnej sytuacji.  Boss będzie wówczas znacznie trudniejszy do pokonania -  po prostu musicie się bardziej postarać. W grze są trzy poziomy trudności, ale pamiętajcie, że wybierając najłatwiejszy, nie ukończycie przygody, jako że gra zostanie przerwana po pokonaniu bossa w piątym etapie, zachęcając do spróbowania sił na normalnym poziomie trudności.  Dla prawdziwych wymiataczy przygotowano różne wyzwania i wewnętrzny system osiągnięć do zaliczenia. Gra zachowuje najlepsze czasy przejścia poziomów, wiec speedrunnerzy znajdą tutaj coś dla siebie. Jest nawet strój Miriam z Bloodstained: Ritual of the Night do odblokowania, co powinno ucieszyć fanów twórczości Koji Igarashiego.

Wallachia: Reign of Dracula
War Dragon usmaży Was w mig jeśli w miarę szybko nie poślecie mu serii strzał.

Z Wallachia: Reign Of Dracula spędziłem kilka miłych wieczorów. Staroszkolna, satysfakcjonująca i niezwykle wciągająca rozgrywka inspirowana wampirzą serią od Konami na pewno będzie atrakcyjnym kąskiem dla fanów retro i arcade.  Nie jest łatwa, ale w rozgryzaniu tych wszystkich przeciwności tkwi jej piękno. Trudno mi się do czegokolwiek przyczepić, a to już jest komplement dla twórców, których pasję i włożone serce w produkcję gry widać na każdym kroku.
 
Ocena:  8.5 / 10
Żaber poleca - pieczęć jakości
| Nintendo Switch
Deweloper: Migami Games
Wydawca: No Gravity Games
Plusy
  • Różnorodne, świetnie zaprojektowane poziomy
  • Wciągająca rozgrywka
  • Wysoki, acz sprawiedliwy poziom trudności
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Przekonująca gra aktorów głosowych 
  • Oparcie fabuły na wydarzeniach historycznych


Minusy
  • Nie stwierdzono

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza