Ostatnio moją specjalnością stało się wynajdywanie tytułów, które praktycznie mało kogo obchodzą i mało kto o nich słyszał. Tym razem uwagę żaby zwróciła wizualna nowela z historią zagłębiającą się w tematy idealne dla gatunku, jakim jest thriller szpiegowski. Moją ciekawość dodatkowo podsycał motyw zemsty, bo jak wiecie, zemsta jest słodka, ale czy aby na pewno?
Nie miałem jakiś wysokich oczekiwań w stosunku do produkcji od Vifth Floor, niezależnego indonezyjskiego dewelopera. Na pierwszy rzut oka wprowadzenie do VOID wydało mi się banalne i proste niczym konstrukcja cepa. Ot, zdeterminowany młody mężczyzna próbuje odkryć tożsamość zabójcy swojej dziewczyny i dokonać zemsty. Sprawy mocno się komplikują gdy udaje mu się w końcu odnaleźć bezwzględnego mordercę. Zamiast wyczekiwanego finału główny bohater, Artur Woods wpada w sieć spisku i kłamstw, krok po kroku ją rozplątując, wymierzając sprawiedliwość na własną rękę.
Protagonista doskonale zdaje sobie sprawę, że nic nie przywróci życia Hanie, jego zamordowanej wielkiej miłości i trudno odnaleźć mu się w nowej rzeczywistości. Artur przypomina mi trochę przybitego Rintaro Okabe ze Steins;Gate 0, który nie chce pogodzić się z utratą ukochanej osoby i załamuje się psychicznie. Depresję zagłusza chwilowo alkoholem i prostytutkami. Zamiast iść do przodu, coraz bardziej się stacza. Jego degeneracja stała się poniekąd pretekstem do wejścia na scenę w świetle reflektorów dwóch bohaterek, które jak się potem okaże łączy wspólny cel. Ciel Blanchette i Julie Ross to duet wręcz wybuchowy. Niezwykle opanowana introwertyczna tajna agentka i jej zupełne przeciwieństwo - pyskata i niestabilna psychicznie zabijaka-tsundere, która jest niezwykle biegła w sztukach walki. Twórcy, chcąc nadać głębi tej dwójce, poświęcili każdej z dziewczyn osobną ścieżkę, przybliżając graczowi ich trudną przeszłość, która je ukształtowała.
Osoby liczące na romans albo coś w stylu dating sim muszę niestety zmartwić. Niczego tutaj takiego nie doświadczycie. Poznając losy Julie i Ciel trochę zawiodłem się, bo z thrillera zrobiły się okruchy życia - co samo w sobie nie jest złe, ale w przypadku VOID zbyt mocno ze sobą kontrastuje, burząc cały nastrój, który ta czytanka konsekwentnie budowała od początku. Problem tkwi w tym, że Ciel i Julie jako dorosłe kobiety, pracujące nad śledztwem i rozpracowaniem globalnej organizacji przestępczej potrafią zachowywać się jak licealistki z pierwszej z brzegu szkolnej wizualnej noweli. Przyznam, że zdarzały się zabawne, wywołujące uśmiech na twarzy momenty, ale wolałbym zdecydowanie, aby narracja trzymała się cały czas wytyczonej na początku drogi, a tak twórcy nie mogli zdecydować się czy VOID ma być thrillerem, czy slice of life przeplatanym komediowymi scenkami. Na szczęście scenarzyści zrozumieli, że stanie w rozkroku do niczego dobrego nie prowadzi, więc poszli po rozum do głowy i kanoniczna ścieżka, stanowiąca ostatnie trzy rozdziały przywróciła fabułę na właściwe tory. Opowieść zaczyna gnać niczym rozpędzona lokomotywa, a pewien twist fabularny jeszcze więcej dołożył węgla do pieca, sprawiając, że nie mogłem doczekać się finału całej historii.
W VOID nie uświadczycie dużej ilości wyborów. Decyzje, jakie podejmiemy, mają wpływ na przebieg dalszych wydarzeń. Są dwa złe zakończenia i możliwość wybrania osobnej ścieżki dla Ciel lub Julie. Zaliczenie obu odblokowuje w końcu rozdziały kanoniczne prowadzące do prawdziwego zakończenia. Całość można zaliczyć bez pośpiechu w 10 godzin albo nawet i mniej. Bardzo przydaje się robienie zapisów gry przed podjęciem odpowiedniego wyboru. Zasadniczo poszczególne ścieżki różnią się od siebie, ale pojawiają się w nich fragmenty ze scenkami, które już widzieliśmy i nie można ich pominąć, co jest lekko irytujące.
Jak na budżetowy tytuł VOID prezentuje się całkiem nieźle. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to na minus wypadają grafiki przedstawiające lokacje w grze. Są puste, mało szczegółowe, czasami wręcz sterylne. Brakuje w nich życia, co też negatywnie odbija się na klimacie np. kiedy udajemy się do centrum miasta czy na promenadę to brak tam żywej duszy. Niedobory wizualne nadrabiane są opisami, które nie zawsze odzwierciedlają to co widzimy w danej chwili na ekranie. Niestety, trzeba się z tym po prostu oswoić, sięgając po niskobudżetową czytankę. Znacznie lepiej prezentują się scenki ilustrujące kluczowe wydarzenia. Nie ma ich dużo w grze, ale za to nadrabiają jakością. Są szczegółowe i budują atmosferę szpiegowskiego thrillera.
Utwór grający podczas czołówki zapowiada całkiem niezłą ścieżkę dźwiękową, ale całość wyszła tylko średnio. Muzyka podczas gry niczym specjalnym się nie wyróżnia. Nie utkwiły mi w głowie żadne kawałki. Oprawa audio spełnia jednak swoje zadanie, dopasowując muzykę do tego co aktualnie widzimy na ekranie, czyniąc szczególnie sceny napakowane akcją jeszcze bardziej intensywnymi w odbiorze. Efekty dźwiękowe podczas walki takie jak kopnięcia, odgłosy strzałów i wybuchów sprawiają, że VOID czyta się bardzo przyjemnie. Sporadycznie pojawiło się kilka problemów technicznych z warstwą audio, objawiającymi się np. tym, że już po odebraniu telefonu wciąż było słychać jego irytujący dzwonek. Muzyka urywa się nagle, nie ma jej stopniowego wyciszenia, co sprawia trochę, że obcujemy z produkcją, której brakuje szlifów tu i tam.
VOID z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią czytanki obfitujące w sceny akcji. Jest tutaj sporo podobieństw do recenzowanych na tym blogu gier z serii Grisaia: Phantom Trigger. Siłą produkcji od indonezyjskiego dewelopera jest intrygująca fabuła z tematyką szpiegowską i kreacja głównego bohatera. Retrospekcje przywołujące niezapomniane chwile z ukochaną osobą czy ciągle dręczące Artura koszmary sprawiły, że trochę mu współczułem gdy przechodził przez swoje katharsis. Trzeba jednak pamiętać, że pomimo solidnej historii niski budżet tego tytułu odczuwalny jest niemal na każdym kroku. Oszczędne grafiki w lokacjach, opowieść pod koniec wydaje się niepotrzebnie pospieszona, przeskakując szybko z jednych wydarzeń na drugie. Brakuje końcowych szlifów, co objawia się drobnymi błędami technicznymi. Korekta też się nie popisała. Znalazłem kwestie dialogowe, które wypowiada nie ta osoba, która powinna. W ostatnich rozdziałach pojawiło się kilka literówek. Nie jest to nagminne, ale trochę psuje ogólne wrażenie.
Ciel i Julie to twarde kobiety - wiele w życiu przeszły i dużo są w stanie znieść.
Ostatecznie VOID pomimo swoich problemów pozytywnie mnie zaskoczyło. Historia, choć krótka to sprawiła, że przyjemnie spędziłem dwa jesienne długie wieczory. Odkrywając nowe fakty i doświadczając zwrotów akcji, coraz bardziej byłem ciekaw czy głównemu bohaterowi w końcu uda się rozwikłać skomplikowaną zagadkę i znaleźć odpowiedź na pytanie postawione we wstępie – jak smakuje zemsta? Czy będzie rzeczywiście słodka? A może wręcz przeciwnie, zemsta stanie się jego własnym katem. O tym musicie już sami się przekonać.
Ocena: 7.5 / 10
| PC WindowsDeweloper: Vifth FloorWydawca: Sekai Project
Plusy
- Ciekawa i intrygująca historia, w której nie brakuje trzymającej w napięciu akcji i zwrotów fabularnych.
- Kreacja głównego bohatera
- Osobne rozdziały dedykowane Ciel i Julie dodają głębi tym postaciom
- Grafiki ilustrujące kluczowe wydarzenia grze
- Utwór towarzyszący czołówce
- Decyzje, które mają wpływ na dalsze wydarzenia
Minusy
- Oszczędne grafiki przedstawiające lokacje w grze
- Drobne problemy z odtwarzanymi efektami dźwiękowymi
- Końcówka sprawia wrażenie pospieszonej
- Powtarzające się scenki, których nie można pominąć
- Literówki, kwestie wypowiadane przez niewłaściwą osobę
Prześlij komentarz