Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Switch) – recenzja

Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Deedlit)
 

Ile kobieta jest w stanie poświęcić dla miłości? Deedlit, elfka wysokiego rodu bez wahania udaje się w niebezpieczną podróż, aby odnaleźć ukochaną osobę. Droga do celu nie będzie łatwa, a tytułowy labirynt niczym zły sen przywołuje koszmary z przeszłości, sprawiając, że dzielna, lecz zagubiona wojowniczka nie jest w stanie odróżnić rzeczywistości od iluzji.

„Kronika wojny na Lodoss” (ロードス島戦) ukazała się pierwotnie pod koniec lat osiemdziesiątych jako powieść fantasy i zyskała ogromną popularność w Japonii. Nie trzeba było długo czekać na jej adaptacje w formie anime, mang czy gier wideo. Moja znajomość tego uniwersum ogranicza się do oglądnięcia dawno temu kilku odcinków animacji, z których dziś już nic nie pamiętam. Nastawiajcie się zatem na tekst napisany bardziej z perspektywy fana metroidvanii niż miłośnika twórczości Ryo Mizuno. Znajomość opowiadań czy anime nie jest wymagana, aby cieszyć się grą. Fani „Kroniki wojny na Lodoss” na pewno wyłapią nawiązania do wcześniejszych wydarzeń, widząc dobrze znane postacie. Dialogi są jednak ograniczone i spłycone do minimum – twórcy położyli większy nacisk na samą rozgrywkę, spychając tło fabularne gdzieś na dalszy plan. Ma to swoje plusy i minusy, ale zanim do tego przejdę przyjrzyjmy się co Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth ma do zaoferowania graczowi.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Deedlit i Karla)
Fani „Kroniki wojny na Lodoss” spotkają w tytułowym labiryncie znane z uniwersum postacie.

Na pierwszy rzut oka nie uświadczymy tutaj odkrywczych rozwiązań. Biegamy po rozległym labiryncie, zdobywamy doświadczenie, eliminując natrętnych przeciwników i rozwiązujemy proste zagadki środowiskowe. Na początku do wielu miejsc nie będziemy mieli dostępu, ale ponowne odwiedzanie tych samych lokacji, które jest wpisane w gatunek, jakoś w tej produkcji nie dało mi się szczególnie we znaki. Z pewnością miały na to wpływ gęsto rozmieszczone portale, dzięki którym sprawnie można podróżować z jednego krańca mapy na drugi. Podobnie jest z punktami zapisu gry. Są dobrze rozmieszczone, a ich ilość jest zupełnie wystarczająca. Gracze, którzy uwielbiają lizać ściany i zaglądać w każdy kąt na pewno ucieszą się z dużej ilości ukrytych pomieszczeń, w których zwykle znajdują się cenne przedmioty bądź potężne bronie. Skoro jesteśmy już przy orężu, walka jest zdecydowanie jedną z mocnych stron Deedlit in Wonder Labyrinth.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Minotaur)
Wymachujący toporem na lewo i prawo Minotaur to jeden z wyjątkowo wytrzymałych przeciwników.

Wojownicza elfka ma do dyspozycji różnej maści broń białą, łuki oraz magię. Sporą część ekwipunku można kupić w sklepie, a przy odrobinie szczęścia zdobędziemy nowy oręż, pokonując niektóre potwory. Łuk nie tylko świetnie sprawdza się jako broń dystansowa, ale często pozwala na utorowanie sobie drogi poprzez aktywowanie różnych mechanizmów, np. posyłając strzały w koła zębate, uruchomimy windę, którą bezpiecznie przemieścimy się na drugi koniec komnaty.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Narse)
Smok Narse, jeden z wielu ogromnych bossów w grze.
 
Ciekawym rozwiązaniem jest używanie magii składającej się z żywiołów, z których dominującymi są wiatr i ogień. Często będziemy przełączać się pomiędzy nimi nie tylko podczas walki, ale i w trakcie eksploracji, np. przechodząc przez rozsiane po labiryncie bariery. Dzięki żywiołom Deedlit staje się odporna na określone ataki, które mogą odnieść odwrotny skutek – wzmocnić jeszcze bardziej elfią wojowniczkę. Moc tych dwóch żywiołów można maksymalnie naładować do trzeciego poziomu, za co jeszcze otrzymujemy dodatkowo możliwość odzyskania utraconych sił. Poza podstawowymi żywiołami stopniowo zdobywamy coraz więcej magicznych pomocników. Duchy żywiołów światła, wody, kamienia czy ciemności mogą okazać się niezwykle skuteczną bronią w walce z niektórymi odpornymi na tradycyjną broń przeciwnikami, nie wspominając już o tym, że sprytne żonglowanie magią zwiększa znacznie szansę na zwycięstwo w walkach z bossami.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Ethnoa)
Ethnoa, trująca roślina, do której lepiej się nie zbliżać.

Świat gry pozytywnie zaskakuje dużą różnorodnością przeciwników. Twórcom niewątpliwie udało się pozbyć poczucia powtarzalności w tym aspekcie. Wrażenie robią duże, dobrze animowane bestie i ciekawe projekty potworów. Ziejące ogniem smoki, trolle, krokodyle, minotaurzy czy trujące rośliny – bestiariusz w Deedlit in Wonder Labyrinth jest imponujący i nie ma tutaj miejsca na nudę. Walki z bossami to jedne z tych momentów, które chyba najbardziej uwielbiam całej w grze. Starcia są niezwykle intensywne i ekscytujące, a zwinna Deedlit prawie nigdy nie stoi w miejscu, posyłając w kierunku przeciwnika serie strzał albo przywołując szalejące na ekranie duchy żywiołów.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Obracające się ostrza)
Przy odrobinie nieuwagi można łatwo nadziać się na obracające się ostrza.
 
Oprawa wizualna nawiązująca do stylu piksel artu ma swoich wielbicieli, jak i przeciwników. Przygody elfki zdecydowanie lepiej prezentują się na małym ekranie, więc Switch jako konsola przenośnia jest do takich tytułów wprost stworzona. Na szczęście nie mamy tutaj do czynienia z prostackim piksel artem. Odwiedzane obszary mają swój klimat, a lokacje nie są pozbawione szczegółów. Wystrój niektórych pomieszczeń natychmiast skojarzył mi się z serią Castlevania. Przeciwnicy i ogromni bossowie cieszą oko płynną animacją, a efekty magicznych zaklęć efektownie prezentują się na małym ekranie Switcha. Mocną stroną gry jest również oprawa dźwiękowa. Muzyka idealnie wpasowuje się w dynamiczny charakter gry. Utwory zagrzewają do boju i pompują adrenalinę. Czuć w nich klimat retro produkcji z lat 90. Za każdym razem, gdy siadałem do gry i zakładałem słuchawki, te energiczne kompozycje rzucały mnie natychmiast w wir przygody, uprzyjemniając odkrywanie zakamarków labiryntu.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Shooting Star)
Kolejny smok do ubicia.
 
Niezwykła podróż Deedlit, aczkolwiek intensywna i obejmująca spory obszar do odkrycia okazała się jednak bardzo krótka. Zaliczenie sześciu etapów zajmie Wam kilka godzin. Jeśli zdecydujecie się na zrobienie 100% mapy, czas ten nieznacznie się wydłuży. Po ukończeniu gry zostają odblokowane tryby Boss Rush i New Game+ z możliwością modyfikacji niektórych parametrów np. weterani gatunku mogą spróbować sił z jednym punktem HP. Metroidvanie słyną z wysokiego poziomu trudności i stawiania wyzwań przed graczem. O ile w Deedlit in Wonder Labyrinth czasami łatwo jest zginąć, to przez większą część rozgrywki nie odczuwałem szczególnie, aby gra dała mi popalić. Z bossami zwykle stosunkowo szybko się rozprawiłem, a niektórzy delikwenci są banalnie prości, gdy już zlokalizujemy ich słabe punkty.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Wystrzelone z łuku strzały aktywują mechanizm napędzający windę)
Łuk świetnie sprawdza się nie tylko w walce.
 
Produkcja od Team Ladybug przypadnie do gustu zarówno fanom uniwersum „Kroniki wojny na Lodoss”, jak i miłośnikom metroidvanii, chociaż Ci pierwsi mogą kręcić nosem na niewykorzystany potencjał materiału źródłowego. Fabuła, która na początku może wydawać się uboga i niejasna po ukończeniu gry nabiera więcej sensu, a sama opowieść staje się niespodziewanie emocjonująca i poruszająca. Zabrakło jednak tego czegoś, co mogłoby wyraźnie wyróżnić ten tytuł z tłumu innych podobnych produkcji. Na dobrą sprawę wojowniczą elfkę można zastąpić każdą inną postacią i ... równie dobrze szybko zapomnieć o tym tytule po jego ukończeniu. Wydarzenia przedstawione w grze stanowią zdecydowanie pretekst do samej rozgrywki i schodzą na drugi plan, dzięki czemu ten tytuł jest przystępny dla tych graczy, którzy z Kroniką wojny na Lodoss w ogóle nie mieli żadnej styczności, a chcą po prostu miło spędzić czas przy kolejnej dobrej metroidvanii. Szkoda, że twórcy niewiele zrobili, aby zachęcić tę grupę graczy do poznania uniwersum – jestem pewien, że bardziej rozbudowana historia wyszłaby temu tytułowi na dobre. Dodanie animowanych przerywników podczas kluczowych wydarzeń czy umieszczenie sylwetek postaci podczas dialogów pozwoliłoby mi lepiej wczuć się w klimat tego świata.
 
Record of Lodoss War: Deedlit in Wonder Labyrinth (Karla)
Czarownica Karla, uporczywie rzuca kłody pod nogi Deedlit.
 
Ostatecznie gra mnie nie zawiodła i miło spędziłem te kilka godzin, ale pozostał spory niedosyt. Przygody elfiej wojowniczki okazały się krótką, niezbyt trudną i tylko dobrą, klasyczną metroidvanią z niewykorzystanym potencjałem. Gdyby twórcy więcej wykrzesali z tego uniwersum, to kto wie, może otrzymalibyśmy wybitny tytuł – tym bardziej że niezwykle urocza elfka zdecydowanie zasługuje na więcej miłości.
 
Ocena:  8 / 10
| Nintendo Switch
Deweloper: Team Ladybug
Wydawca: Red Art Games
Plusy
  • Rozległy obszar oferujący wiele sekretów do odkrycia
  • Przyjemna eksploracja i system walki
  • Różnorodni przeciwnicy
  • Dobrze rozmieszczone portale ograniczają backtracking do minimum 
  • Ładnie wyglądające lokacje i płynna animacja
  • Ścieżka dźwiękowa podkreślająca dynamiczny charakter gry
  • Ekscytujące walki z bossami
Minusy
  • Krótka
  • Walki z bossami mogły być odrobinę trudniejsze 
  • Nie do końca czuć klimat Kroniki wojny na Lodoss, niewykorzystany potencjał drzemiący w materiale źródłowym

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza