Shmupy to bardzo piękny gatunek gier, nie tylko niezwykle relaksujący i kojący nerwy, ale i uczący cierpliwości i wytrwałości. Czasami łatwo się zniechęcić, a wręcz odbić od tego rodzaju zabawy, sięgając po niewłaściwy tytuł. Spora część shoot ’em upów szczególnie tych retro klasyków może odstraszyć szybko rosnącym poziomem trudności i w konsekwencji stanowić barierę nie do przeskoczenia. Od czegoś jednak trzeba zacząć, a sequel mało znanej produkcji wydanej 30 lat temu na konsolach Neo Geo może być dobrym wyborem na start. Nie spodziewajcie się jednak taryfy ulgowej – co to to nie!
W ostatnim czasie shmupy na Switchu pojawiają się jak grzyby po deszczu. Fani gatunku mogą być tylko zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Coraz częściej twórcy sięgają do klasyki, wyciągając z otchłani zapomnienia tytuły, które niegdyś miały swoje pięć minut na konsolach i w salonach Arcade. Pojawienie się w 2022 roku kontynuacji zapomnianej i niewyróżniającej się niczym szczególnym produkcji sprzed trzydziestu lat z jednej strony było dla mnie niespodziewane, a z drugiej budziło obawy czy historia się nie powtórzy. Na szczęście Andro Dunos 2 wzniósł się na tyle wysoko, że robi wszystko lepiej od swojego poprzednika, zachowując jednocześnie klimat tamtej epoki.
Powrót do przeszłości
Za wskrzeszenie Andro Dunos odpowiada małe niezależne studio Picorinne Soft. Cel był prosty – stworzyć retro shmupa, po którego każdy będzie chciał sięgnąć, chociaż głównym targetem są niewątpliwie starzy wyjadacze, którzy z łezką w oku wspominają lata dziewięćdziesiąte. Poza samym sposobem prezentacji Andro Dunos 2 wyróżnia się ciekawym systemem ulepszania i przełączania broni w locie. Siła ognia z działka naszego gwiezdnego myśliwca może na początku pozostawiać sporo do życzenia, ale stopniowo je ulepszając, będziemy coraz potężniejsi. Często zastanawiałem się, jaką z czterech dostępnych broni w pierwszej kolejności wymaksować i jaką obrać strategię, aby bezboleśnie przedrzeć się przez hordy coraz to bardziej natarczywych obcych. Dodatkowo niebagatelne znaczenie ma wyrobienie sobie przez gracza umiejętności intuicyjnego przełączania broni w zależności od sytuacji, która na ekranie zmienia się bardzo dynamicznie. Przydaje się to szczególnie w walkach z bossami. Z podobną mechaniką spotkałem się, grając w Thunder Force IV na konsoli Mega Drive II, ale w Andro Dunos 2 jest to zdecydowanie lepiej zrealizowane.
Ulepszać broń możemy na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest po prostu zbieranie dopałek podczas lotu. Druga możliwość dostępna jest zawsze po zaliczeniu poziomu. Za uzbierane niebieskie kulki możemy kupić dowolne ulepszenie w tym również osłony i rakiety samonaprowadzające. Przy zebraniu maksymalnej ilości kul można dokonać ulepszenia trzy razy. Niezwykle potężną bronią okazał się zielony laser, który rozbudowany do maksymalnego siódmego poziomu jest bardzo skuteczny, gdy na ekranie robi się zbyt tłoczno. Efekt spustoszenia potęguje strategiczne ustawienie się na przekątnych, eliminując natychmiastowo wrogie jednostki. W pojedynkach z bossami dla odmiany sprawdzały się niebieskie pociski wyróżniające się skoncentrowaną i dużo większą siłą ataku. Przełączając rodzaj broni, zmieniamy jednocześnie umiejscowienie tarcz, o ile jesteśmy w nie wyposażeni. Umiejscowienie osłon z przodu często ratowało mi tyłek przy zmasowanych atakach w starciach z bossami.
Zbieranie niebieskiech kul nie tylko daje dodatkowe punkty, ale też stanowi walutę w grze, za którą kupujemy ulepszenia.
Pilotowanie statku jest banalnie proste. Przytrzymaniem jednego przycisku otwieramy ogień, natomiast drugi służy to odpalenia specjalnego, potężnego ataku – hiperstrzału, który na krótki czas wzmacnia aktualnie wybraną broń, aby po wyczerpaniu ją osłabić do kolejnego naładowania. Ta mechanika sprawiła mi dużo frajdy, ponieważ wymusza na graczu ocenę, kiedy tak naprawdę potrzebuje przywalić z grubej rury. Na początku często nadużywałem hiperstrzałów, co mnie niestety zgubiło, bo przez chwilowe osłabienie nie mogłem odeprzeć kolejnych nadlatujacych fal wrogów. Wskazane jest tutaj bardziej strategiczne podejście i wyczucie odpowiedniego momentu, co świadczy bardzo dobrze o tym tytule.
W sam raz dla początkującego i dla weterana
Dzięki możliwości wyboru jednego z trzech poziomów trudności rozgrywkę można dopasować do swoich umiejętności oraz ustawić liczbę kredytów (maksymalnie 9). O ile starcia z bossami potrafią być niezwykle ekscytujące i stanowić czasami spore wyzwanie, to droga prowadząca do nich nie jest już tak wymagająca. Nie mam tutaj zarzutów do projektów poziomów, bo te są zróżnicowane i pomysłowe, ale mogłyby być odrobinę trudniejsze. Na szczęście sytuacja uległa znaczącej poprawie pod koniec gry gdzie nawet regularni przeciwnicy potrafią zaskoczyć podstępnymi atakami. Pomimo pozornie dużej liczby kredytów nawet na najłatwiejszym poziomie trudności gra może stanowić wyzwanie szczególnie dla poznających ten gatunek graczy. Pozostałe kredyty topnieją szybko niczym śnieg w słońcu w późniejszych poziomach, a często zajmujący pół ekranu bossowie potrafią nieźle dać w kość. Dużym plusem jest zróżnicowanie walk z bossami w zależności od wyboru poziomu trudności. Spróbujcie sił na najwyższym (Android), wtedy zobaczycie, do czego zdolni są ci pilnujący przejścia do kolejnego etapu strażnicy.
Przeciwnicy często atakują grupami, więc czasami trudno lawirować pomiędzy lecącymi ze wszystkich stron pociskami.
Po ukończeniu kampanii odblokowany zostaje tryb Boss Rush, który tak naprawdę zweryfikuje, ile warte są Wasze umiejętności. Tylko cztery życia (zapomnijcie o kredytach) i rozpoczęcie rozgrywki od najsłabszej broni z redukcją ulepszenia o jeden poziom, gdy stracicie życie. Brzmi brutalnie i tak rzeczywiście jest. Ukończenie tego trybu wymaga wiele godzin praktyki, cierpliwości i samozaparcia. Niestety, nie udało mi się go zaliczyć, ale żaba nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Szczęśliwcy, którym uda się przejść Boss Rush otrzymają w nagrodę dostęp do bonusowego etapu, którego zaliczenie z kolei odblokowuje drugi bonusowy obszar. Po zaliczeniu obu dodatkowych etapów Andro Dunos 2 niczym nowym Was już nie zaskoczy. Możecie próbować sił, przechodząc całą grę na jednym kredycie, a jak będzie Wam mało wrażeń to można podkręcić śrubę i ustawić sobie najwyższy poziom trudności.
Switch na chwilę stał się Amigą
Przy ciężkim ostrzale osłony nie raz mogą uratować nam tyłek.Deweloperzy, chcąc pozostać wiernymi oryginalnej formule, zafundowali graczom podróż do lat dziewięćdziesiątych za sprawą przywołującej szesnastobitowe produkcje oprawy graficznej – nawet zachowano charakterystyczne dla tego okresu proporcje ekranu. Z jednej strony stanowi to powiew nostalgii, ale
osobiście wolę mieć zagospodarowany pełny ekran bez zbędnych ramek po
bokach. Ku mojemu zaskoczeniu lekkie rozciągnięcie obrazu do
formatu
16:9 nie wpłynęło negatywnie na doznania wizualne. Styl graficzny charakterystyczny dla tytułów wydawanych na Neo Geo jak najbardziej
przypadł mi do gustu. Wyraźne, kolorowe i szczegółowe animowane obiekty czy
widowiskowe eksplozje cieszą oko. Każdy etap ma swój unikalny styl i przeciwników. Sceneria w tle przewijana jest na wielu planach i zmienia się jak w kalejdoskopie. Przeciskamy się pomiędzy gęsto rozsianymi asteroidami, aby za chwilę zanurzyć się pod wodą i wlecieć do miasta strzeżonego przez złowrogie maszyny. Pilotowany statek przyciągnął moją
uwagę pomarańczowym kolorem, chociaż nie wiem, dlaczego na okładce na
pudełku ma kolor czerwony. Podobał mi się również efekt pseudo 3D z
nadlatującymi falami wrogów, które gdzieś tam czają się najpierw na dalszym
planie.
Niektóre poziomy przypominały mi te z R-Type jak np. ten gdzie ostrzeliwujemy z góry i z dołu ogromny gwiezdny niszczyciel. Pomimo japońskich korzeni tej produkcji, klimat bardziej kojarzył mi się z tymi pięknymi czasami, gdy byłem szczęśliwym posiadaczem Amigi 1200. Wpływ na to miała niewątpliwie muzyka napisana przez weterana branży Alistera Brimble mogącego pochwalić się bogatym portfolio. Jego kompozycje możemy usłyszeć w takich amigowych hitach jak Alien Breed, Body Blows, Project-X czy mój ulubiony Superfrog! Otrzymaliśmy zatem doskonałe połączenie japońskiej szkoły projektowania shmupów z europejskim brzmieniem co poniekąd świadczy też o wyjątkowości Andro Dunos 2. Najbardziej wpadły mi w ucho utwory „Our Planet” budzący skojarzenia z Turricanem i bardzo dynamiczny kawałek z siódmego poziomu „Secret Base” – skutecznie pompujący adrenalinę przed finałowym starciem. Szkoda, że twórcy nie dodali odtwarzacza z utworami z gry, bo cała ścieżka dźwiękowa to stara szkoła w najlepszym wydaniu, dopełniająca atmosferę retro tej produkcji.
Podejrzewam, że zanim Andro Dunos 2 ujrzał światło dzienne, mało kto słyszał o jego poprzedniku. Założone przez dwóch braci małe studio Picorinne Soft z błogosławieństwem Visco Games (dewelopera oryginalnej gry) udowodniło, że z przeciętniaka można zrobić mocnego zawodnika, czerpiąc garściami z materiału źródłowego. Prezentacja w stylu retro z pewnością przyciągnie wielu
starszych graczy, zabierając ich wehikułem czasu do lat
dziewięćdziesiątych. Włączenie filtru CRT z lekko zaokrąglonymi rogami, dające złudzenie wyświetlania obrazu niemal tak samo, jak w kineskopowych
telewizorach, podkręca jeszcze bardziej retro klimat. Doskonała pozycja
zarówno dla początkujacych, jak i weteranów obdarzonych nieziemskim
czasem reakcji. Brak rankingu online nie pozwoli nam niestety rywalizować z innymi graczami na punkty.
Różnorodność przejawiająca się w projektach poziomów i niebanalnych starciach z bossami w połączeniu z fantastyczną ścieżką dźwiękową sprawiła, że nie mogłem oderwać się od konsoli. Warta odnotowania jest sprawnie działająca mechanika z przełączaniem broni w locie, co pozwala wprawnemu pilotowi szybko dostosować się do danej sytuacji. Dla fanów horyzontalnych kosmicznych strzelanin to tytuł wręcz obowiązkowy do sprawdzenia. Przyjemny, satysfakcjonujący i czerpiący ze starej szkoły to co najlepsze.
Ocena: 8 / 10
| Nintendo SwitchDeweloper: Picorinne SoftWydawca: Just For Games / Pixelheart
Plusy
- Udane odtworzenie klimatu horyzontalnych shmupów z lat 90
- System przełączania i ulepszania broni
- Przystępna dla nowicjuszy i stanowiąca wyzwanie dla weteranów produkcja
- Idealny tytuł na krótkie sesje
- Wymagające i ekscytujące walki z bossami
- Ciekawe projekty poziomów
- Mnóstwo różnorodnych przeciwników do rozwałki
- Ścieżka dźwiękowa autorstwa weterana branży Alistera Brimble
- Opcje pozwalające dostować ustawienia ekranu, udana implementacja filtru CRT
Minusy
- Nierówny poziom trudności
- Brak rankingu online
Też bym chyba 8 dał 😉 na 3ds inaczej troszkę bo mały ekran, ale dużo tego typu pozycji 3ds nie oferuje dlatego wybrałem tą wersje właśnie 🙃
OdpowiedzUsuńPrześlij komentarz