Choć wakacyjny okres sprzyja wygrzewaniu się w słońcu i zażywaniu chłodzących kąpieli w pobliskim stawie, to żądna przygód żaba nawet nie myśli o leniuchowaniu! Ruiny starożytnej cywilizacji czekają na zbadanie, a mali żabi przyjaciele zostali uwięzieni w ich zakamarkach. Niczym Indiana Jones mały, zielony poszukiwacz przygód przywdziewa wysłużony kapelusz i oddaje żabi skok ku pełnej niebezpieczeństw przygodzie.
Pierwsza gra z Froggerem w roli głównej ukazała się na początku lat osiemdziesiątych i pomimo że dziś jest reliktem przeszłości, to dzięki swojej prostej formule wciąż bawi tak jak kiedyś. Miałem przyjemność kilka razy pomóc małej żabci przejść przez ulicę, grając na automacie w salonie gier i potem na ośmiobitowym Atari. Na przestrzeni czasu Konami próbowało umocnić markę, wydając kolejne gry z serii na konsole i PC. Większość z nich okazała się co najwyżej przeciętna i nie zdołała się wybić w zalewie podobnych im produkcji.
Frogger zadebiutował w 1981 roku. Pierwotnie wyprodukowana przez Konami i wydana przez SEGĘ gra ukazała się na automatach arcade i następnie doczekała się konwersji na konsole i komputery domowe. Zadaniem gracza jest przeprowadzenie małej żaby przez ruchliwą ulicę i następnie przeprawienie się przez rwącą rzekę, aby w końcu bezpiecznie umieścić zielonego bohatera w jednym z pięciu domków (stawów). O ile przeciskanie się pomiędzy pędzącymi samochodami nie stanowi większego problemu tak przeprawa przez rzekę wymaga większego skupienia. Gdy wszystkie żabki znajdą schronienie, poziom trudności zostaje zwiększony poprzez wprowadzenie przeszkadzajek w postaci niebezpiecznych krokodyli, pałętających się tu i ówdzie węży oraz dużo większego ruchu na drodze. Dodatkowo na niekorzyść gracza działa upływający czas.
Najnowszy tytuł z sympatycznym płazem w roli głównej wydany na platformie Apple Arcade to typowy przedstawiciel gier logicznych gdzie manipulowanie otoczeniem odgrywa istotną rolę w rozgrywce. Podobnie jak w Captain Toad: Treasure Tracker możemy dowolnie obracać kamerą, przybliżać lub oddalać określony fragment mapy, co sprawia, że sterowanie dotykowe sprawdza się doskonale w tej produkcji. W pewnym sensie Frogger and the Rumbling Ruins nawiązuje do ducha pierwowzoru tylko na o wiele większą skalę i w nowoczesnym wydaniu. Świadczy o tym sposób poruszania się żabą, omijanie przeszkód i w końcu dotarcie bezpiecznie do celu.
Do zaliczenia czeka ponad 100 poziomów podzielonych na cztery główne lokacje, w których znajdują się tytułowe ruiny. Większość łamigłówek opiera się na manipulowaniu elementami scenerii w taki sposób, aby utorować sobie drogę do wyjścia. Perfekcyjne zaliczenie każdego poziomu wymaga od gracza uratowania wszystkich żab i zebrania wszystkich diamentów, co w dalszych etapach nie jest już taką prostą sprawą. Na początku miałem obawy związane z poziomem trudności, jako że ten tytuł adresowany jest również do młodszych graczy. Na szczęście zostały one rozwiane. Krzywa trudności rośnie wraz z poczynionymi postępami, a zagadki środowiskowe stanowią inteligentne wyzwania. Na bardziej skomplikowane łamigłówki musimy jednak trochę poczekać, bo te pojawią się w dodatkowych do odblokowania obszarach.
Ciekawym urozmaiceniem rozgrywki są walki z bossami, które za każdym razem zrealizowane są w inny sposób. Twórcy wykazali się pomysłowością w tym aspekcie i za to duży plus. Cztery skrywające tajemnice ruiny nie tylko różnią się od siebie wyglądem, ale ze względu na swoją strukturę wprowadzają nowe mechaniki, np. w Wodnych Ruinach często będziemy manipulować przepływem i poziomem wody, a w ruinach stylizowanych na średniowieczny zamek należy umiejętnie poprowadzić toczące się wielkie kule.
Mechanizmy aktywujące sporych rozmiarów kule skutecznie pomagają rozprawić się z niebezpiecznymi wrogami, jakimi są jadowite węże.
Pomimo stosunkowo dużej liczby etapów twórcy starali się, aby każdy z nich znacząco różnił się od poprzedniego. Dzięki zachowaniu odpowiedniego tempa wprowadzania coraz to wymyślniejszych przeszkód, pułapek i przeciwników udało się deweloperom uniknąć poczucia monotonii i powtarzalności. Dużo czasu spędzimy na obracaniu kamery i elementów otoczenia. Wyobraźnia przestrzenna na pewno jest w tym tytule cechą pożądaną podobnie jak i dobry refleks, ponieważ niektóre etapy wymagają od gracza wielu czynności pod presją czasu.
Za uratowane żaby możemy odblokować dodatkowe, bardziej skomplikowane poziomy, w których często jeden zły ruch może nie tylko oddalić
perspektywę perfekcyjnego przejścia, ale i doprowadzić do sytuacji, w
której będziemy musieli przechodzić cały poziom od nowa. Zdobyte diamenty posłużą do kupna fragmentów
żabich artefaktów u handlarza Newta lub na zakup nowego stroju nawiązującego do
danej lokacji, jeśli już znudzi nam się Indy w żabim wydaniu. Dodatkowo w każdej lokacji ukryte są fragmenty skarbów do
zdobycia. Namierzenie ich lokalizacji wymaga od gracza
spostrzegawczości i sporej dozy cierpliwości bowiem twórcy już postarali
się o to, aby łatwo nie było. Na szczęście dobroduszne żaby
podpowiadają etap, w jakim znajduje się część skarbu, więc do gracza
należy już tylko dokładne przeczesanie terenu.
Oprawa graficzna podkreśla przygodowy charakter gry. Lokacje są szczegółowe i zróżnicowane, często ukazane z różnych perspektyw jak np. etap w pustynnych ruinach, w którym manipulujemy kładkami, schodząc w dół. Dekoracyjne elementy otoczenia takie jak np. bujna roślinność w dżungli pozwalają wczuć się w klimat, nie pogarszając przy tym czytelności przy obracaniu mapy. Modele przeciwników i otoczenie nie rażą pikselozą, gdy przybliżamy fragment obszaru. Bossowie jak na badassów przystało, są sporych rozmiarów i prezentują się efektownie na ekranie. O ścieżce dźwiękowej mogę tylko napisać, że jest. Nic tak
naprawdę nie wpadło mi ucho poza relaksującymi kawałkami w
Wodnych Ruinach.
Frogger and the Rumbling Ruins okazała się dla mnie doskonałą odskocznią od dużych tytułów i miło spędziłem te kilka wieczorów, ratując żabich kumpli i odkrywając tajemnice ruin. Bardzo dobry tytuł zarówno na krótkie sesje, jak i do pogrania na dłuższy czas. Pomysłowe projekty poziomów co chwilę zaskakują czymś
nowym, dzięki czemu, przechodząc ich ponad sto, nie odczuwałem nudy i powtarzalności. Łowcy trofeów mogą liczyć na wbudowane piętnaście
osiągnięć do odblokowania. Jak na prawdziwą żabę przystało, postanowiłem
zdobyć wszystko, co się dało w tym tytule, a największą satysfakcję
miałem z uratowania wszystkich żabek!
Jeśli jesteście fanami logicznych łamigłówek, to przygody nieustraszonego Żabera 🐸 mogę polecić Wam z czystym sumieniem. Rozgrywka przypomina wspomniane Captain Toad: Treasure Tracker, a przygodowy charakter gry kojarzy mi się z Larą Croft GO. Idea nawiązująca do pierwowzoru w nowoczesnym wydaniu to strzał w dziesiątkę. W rezultacie otrzymaliśmy tytuł, przy którym tak jak we
Froggerze z 1981 roku przyjemnie spędzą czas zarówno starsi, jak i młodsi
gracze. Konami nie zawiodło i udowodniło, że leciwy ropuch jest w dobrej formie.
Ocena: 8 / 10
| Apple ArcadeDeweloper: Q-GamesWydawca: Konami
Plusy
- Różnorodne lokacje, ponad 100 poziomów do zaliczenia
- Stopniowe wprowadzanie nowych elementów do rozgrywki
- Dodatkowe etapy wymagają dużo kombinowania
- Pomysłowe walki z bossami
- Produkcja idealnie skrojona pod sterowanie dotykowe
- Ratowanie małych żabci sprawia dużą frajdę
- Oprawa graficzna
Minusy
- Nie stwierdzono
Prześlij komentarz