Double Dragon Neon (Xbox) - recenzja

Double Dragon Neon

Serce mi się raduje, gdy widzę, jak wychodzą nowe gry z gatunku chodzonych nawalanek. Takich tytułów nigdy dość! Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge czy River City Girls 2 udowodniły, że wciąż jest zapotrzebowanie na inspirowane klasyką produkcje rodem z automatów. W poszukiwaniu najlepszych pozycji z gatunku ostatnio natknąłem się na perełkę, która jakimś cudem wcześniej umknęła mojej uwadze. Skąpana w świetle neonów i czerpiąca to, co najlepsze z popkultury lat osiemdziesiątych z miejsca stała się jedną z moich najlepszych chodzonych bijatyk.

Fani klasyki beat 'em up na pewno ze smoczą serią już nie raz się zetknęli. Double Dragon zadebiutował w 1987 roku na automatach arcade i rok później gra została wydana na ośmiobitową konsolę Nintendo. Ogromny sukces tej produkcji w Japonii (jeden z najbardziej dochodowych tytułów arcade w tamtym okresie), pociągnął za sobą powstanie kolejnych części, spośród których Double Dragon II: The Revenge (1988) należy do jednej z moich ulubionych odsłon serii. Double Dragon Neon z 2012 roku jest próbą tchnięcia nowego ducha w tę legendarną markę. Ekipa z WayForward postanowiła spojrzeć na przygody braci Lee z przymrużeniem oka i sporą dozą poczucia humoru. Jak dla mnie taka autoparodia wyszła temu tytułowi tylko na dobre.
 
Double Dragon Neon (Misja 02)
Rozgrzewkę zaczynamy na ulicach miasta, obijając facjaty mniej wymagającym przeciwnikom.
 
Ponownie wcielamy się w jednego z dwóch braci-zabijaków, aby uratować porwaną ukochaną. Podążając przed siebie, będziemy walczyć z grupkami napotkanych przeciwników, którzy w kolejnych etapach stają się coraz silniejsi i przebieglejsi. W porównaniu do klasycznych odsłon serii twórcy wprowadzili pewne urozmaicenie w rozgrywce związane z rozwojem umiejętności bohaterów. Zbierając porzucone przez przeciwników kasety magnetofonowe, uczymy się nowych zdolności i ataków specjalnych, podnosząc przy okazji swoje statystyki. Pomysł jak dla mnie jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ skutecznie motywuje do przejścia gry jeszcze raz na wyższym poziomie trudności i daje poczucie, że prowadzona przez gracza postać staje się coraz bardziej „napakowana”. Poza typowymi magicznymi atakami jak ogniste kule czy błyskawice do dyspozycji mamy szereg innych zdolności. Jednymi z ciekawych ulepszeń są np. możliwość uzdrawiania bohatera przy kontakcie z przeciwnikami zombie czy zwiększenie prawdopodobieństwa na zdobycie cennych łupów. Nagrania ulepszamy w sklepach. U kowala za pozyskany w walkach z bossami Mithril zwiększamy ich maksymalny poziom. Z rozwijaniem zdobytych kaset i pokusą ich wymaksowania związany jest grind, ale w pozytywnym tego terminu znaczeniu.  Przechodzenie jeszcze raz dobrze znanych mi lokacji nadal sprawiało mi frajdę w testowaniu nowo nabytych czy wzmocnionych zdolności. 

Double Dragon Neon (Misja 02)
Zdobyte kasety z nagraniami ulepszamy u miejscowego muzycznego kowala.
 
System walki jest banalnie prosty, ale w praktyce widowiskowe popisy braci dają dużo satysfakcji. Dwa podstawowe ataki pięścią i nogą możemy efektownie łączyć z wyskokami i unikami. Podobało mi się, że można przywalić ogłuszonemu leżącemu przeciwnikowi, naskakując na niego i fundując mu soczysty finisher. W ferworze walki, gdy na ekranie jest tłoczno od wszelkiej maści oprychów i degeneratów, można spróbować ich ogłuszyć i następnie złapać w taki sposób, aby zderzyli się głowami – jest za to nawet osiągnięcie. Uniki i skoki z rozbiegu przydają się nie tylko w walce. Czasami będziemy musieli wykazać się  zręcznością, aby zwinnie omijać nadlatujące rakiety, naszpikowane kolcami pułapki czy przeskakiwać szybko pomiędzy zapadającymi się platformami. 
 
Double Dragon Neon (Misja 06)
Killacopter w akcji.
 
Double Dragon Neon nie zapewniłby mi takiej dawki pozytywnych wrażeń, gdyby nie postać antagonisty, Skullmageddona. Inspirowany postacią Szkieletora z kreskówki z He-Manem z lat osiemdziesiątych od razu zdobył moją sympatię. Jego zabawne komentarze wiele razy doprowadziły mnie do śmiechu, a gdy już w końcu zdradził swoją motywację porwania atrakcyjnej Marian, to po prostu przeszedł samego siebie. Jego kreacja i powiedzenia to wręcz dobry materiał źródłowy na memy - nawet głos i charakterystyczny chichot ma podobny do samego Szkieletora. Uwielbiam takich antagonistów!
 
Double Dragon Neon (Skullmageddon - Misja 02)
Oto Skullmageddon, Wasz najgorszy koszmar!
 
Jak sugeruje podtytuł, neonowe barwy na modłę lat osiemdziesiątych dominują w stylistyce gry. Deweloperom nie zabrakło pomysłów na różnorodne miejscówki i projekty bossów - niektóre z nich  są odjechane jak pewna żarłoczna roślina czy Killacopter. Uwielbiam jak po przejściu każdego etapu Billy i Jimmy udają  odgrywanie „solówki” w rytm muzyki. Kocham ten tytuł za takie smaczki! Wszystko  to ma swój niepowtarzalny urok i po prostu czuć, że deweloperzy świetnie się bawili podczas tworzenia tej produkcji. W pracach nad grą maczał palce twórca serii Yoshihisa Kishimoto, który podsumował Double Dragon Neon jako bardziej zachodnie podejście do tematu, przy zachowaniu klimatu i mechanik rozgrywki z oryginału. 
 
Double Dragon Neon (Misja 02)
Kij baseballowy skutecznie uspokaja nawet tych najbardziej upierdliwych przeciwników.
 
Gdyby zapytano mnie co najbardziej utkwiło mi w pamięci podczas zabawy z Double Dragon Neon to z pewnością poza kapitalnym antagonistą, byłaby to ścieżka dźwiękowa. O, tak! Muzyka w tej grze jest niesamowita. Niektóre utwory są z wokalami, a nostalgia związana z popkulturą z tamtego okresu uderzyła natychmiast. Jake Kaufman odpowiedzialny za ścieżkę dźwiękową doskonale wiedział, jak poruszyć czułe struny graczy, szczególnie tych, którzy wychowali się na kinie akcji z lat osiemdziesiątych, obfitującym w sceny walk wschodnich. Jeśli tak jak ja w młodości zachwycaliście się Karate Kid, No Retreat, No Surrender czy Kickboxer, to będziecie wiedzieli, co mam na myśli.
 
Double Dragon Neon (Misja 07)
Trening czyni mistrza.
 
Zaliczenie wszystkich dziesięciu poziomów zajęło mi około 3 godzin, co jak na chodzoną nawalankę jest wynikiem całkiem przyzwoitym. Świetny pomysł z rozwijaniem umiejętności poprzez zdobywanie pozostawionych przez przeciwników kaset magnetofonowych działa bardzo dobrze i skutecznie przyciągnął mnie na kolejne godziny spędzone z tą produkcją. Wierzcie mi lub nie, ale to jeden z tych niewielu tytułów gdzie grind jest prawdziwą przyjemnością. Przy takim założeniu twórców Double Dragon Neon należy do gier, do których chętnie zawsze się powraca, nawet po ich ukończeniu. Z taką ścieżką dźwiękową przygrywającą w tle po prostu trudno jest się oderwać. Dodatkowo  Skullmageddon to ten typ antagonisty, który poprawi Wam humor w deszczowe i szare dni. Jeśli macie drugiego pada i osobę chętną do kanapowej kooperacji, wrażenia z rozgrywki będą o niebo lepsze. Double Dragon Neon jako próba przedstawienia przygód braci Lee z pewnym dystansem, w bardziej przerysowanej formie sprawdziła się wyśmienicie. Skondensowana pigułka nostalgii, która działa natychmiast po połknięciu i dostarcza mnóstwo satysfakcjonującej zabawy. Frajda w najczystszej postaci. 
 
Ocena:  9 / 10

 Żaber poleca - pieczęć jakości

| Xbox
Deweloper: WayForward
Wydawca: Majesco Entertainment
Plusy
  • Billy i Jimmy powracają w doskonałej formie
  • Rozwijanie umiejętności poprzez zdobywanie kaset z nagraniami
  • Niesamowita ścieżka dźwiękowa, przy której trudno oderwać się od gry
  • Liczne nawiązania do korzeni serii
  • Humor
  • Odjechane projekty poziomów i bossów
  • Skullmageddon!
Minusy
  • Nie stwierdzono

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza