Nigdy nie sądziłem, że włóczenie się po lochach i ubijanie niesfornych demonic może być tak zajmującym zajęciem. Spodziewałem się przygody na mniej więcej dwadzieścia godzin, a utknąłem na ponad dwieście! W towarzystwie atrakcyjnych i sympatycznych wojowniczek aż chce się zgubić w tych labiryntach i nie sposób się z nimi nudzić, jako że produkcja od studia AQUAPLUS jest niezwykle wciągającym i wymagającym dungeon crawlerem.
Często bywa tak, że te niszowe, japońskie gry trafiają na zachód ze sporym opóźnieniem. Nie inaczej było w przypadku Dungeon Travelers: To Heart 2 in Another World, która pierwotnie została wydana w Japonii na PSP w 2011 roku, a swoją angielskojęzyczną premierę miała dopiero 13 lat później. Przyznam, że zapowiedź tego tytułu na zachodzie niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyła – oto wreszcie otrzymaliśmy angielskie tłumaczenie do wszystkich trzech gier z serii (Dungeon Travelers 2: The Royal Library & The Monster Seal została wydana poza Krajem Kwitnącej Wiśni pierwszy raz na PS Vitę w 2015 roku, a Dungeon Travelers 2-2: The Fallen Maidens & the Book of Beginnings z angielskimi napisami zadebiutowała na PC osiem lat później).
Dungeon Travelers: To Heart 2 in Another World powstało na kanwie sukcesu wizualnej noweli To Heart 2 wydanej najpierw na PlayStation 2 i w późniejszym czasie również na PC, PlayStation 3 i PlayStation Portable.
Bohaterowie pierwszej części Dungeon Travelers wywodzą się z powieści wizualnej To Heart 2 wydanej pierwotnie tylko w Japonii w 2004 roku na konsolę PlayStation 2. Na szczęście nie trzeba znać materiału źródłowego, aby w pełni cieszyć się przygodami Takaakiego i jego haremu. Tak naprawdę przedstawiona historia stanowi tylko przystawkę do dania głównego, jakim jest rozgrywka i utrzymana jest w konwencji isekai. Główny bohater na skutek pewnego eksperymentu wraz ze swoją wesołą świtą zostaje przeniesiony do nieznanego mu świata, a celem gry jest znalezienie drogi powrotnej do domu.
Eksperymentowanie ze składem drużyny i testowanie w boju różnych kombinacji postaci i klas dało mi dużo frajdy i pozwoliło odkryć nowe, bardziej skuteczne sposoby na przechytrzenie podstępnych demonic.
W kwestii prezentacji mamy tutaj do czynienia z pełnokrwistym, staroszkolnym dungeon crawlerem mogącym niektórym z Was kojarzyć się z serią Etrian Odyssey. Eksplorację ułatwia automatycznie rysowana mapa. Tradycyjnie wykorzystano perspektywę pierwszej osoby, a lochy podzielono na piętra, które w późniejszej części gry stanowią coraz bardziej skomplikowane i najeżone pułapkami labirynty. Podczas ich eksploracji miałem nieodparte wrażenie, że twórcy chcą nakłonić gracza do eksperymentowania z opanowanymi umiejętnościami, aby wykorzystać słabości przeciwnika. Żonglowanie składem drużyny jest wręcz wskazane, jako że możemy ze sobą zabrać maksymalnie pięć wojowniczek. Co jakiś czas będziemy mieli przyjemność zmierzyć się z potężnymi bossami, a włożony w walkę trud zazwyczaj zostanie wynagrodzony w kluczowych momentach fabuły pikantnymi scenkami z dialogami zwykle wywołującymi uśmiech na twarzy.
Największą frajdę z rozgrywki dała mi swoboda w aspekcie budowania drużyny i eksperymentowania z różnymi umiejętnościami i klasami. W miarę poczynionych postępów do grywalnych postaci dołączają kolejne dziewczyny reprezentujące różne profesje. Podobało mi się to, że postacie awansujące na wyższe klasy dziedziczą aktywne i pasywne umiejętności. Mechanika synergii pomiędzy klasami działa tutaj wyjątkowo sprawnie np. jeśli opanujemy do perfekcji posługiwanie się lancą w bazowej klasie fighter, to po osiągnięciu odpowiedniego poziomu doświadczenia i wybraniu z drzewka klas Walkirii, będziemy mogli rozwijać potężną umiejętność ataku z wykorzystaniem lancy, co zaprocentuje jeszcze większymi zadawanymi obrażeniami.
Wrażenie
na mnie zrobiła dostępna szeroka gama umiejętności, w jakie
możemy zainwestować zdobyte punkty, gdy awansujemy na kolejny poziom
doświadczenia. Ciekawostką jest to, że twórcy dają graczowi możliwość „resetowania”
postaci przy zachowaniu zdobytego poziomu doświadczenia, ale jest to
opłacalne tylko wtedy, jeśli osiągniemy jego odpowiedni próg (15, 30, 50
lub 90 PD) - wówczas będziemy mogli ponownie zmienić klasę i zaalokować wszystkie zdobyte punkty w
inne, bardziej przydatne w walce umiejętności, bez straty poziomu doświadczenia.
Częsta zmiana składu drużyny pozwoli Wam odkryć i następnie odpalić potężne umiejętności specjalne (joint skills), które mogą dać sporą przewagę już na samym początku walki.
Starcia przebiegają w systemie turowym. Odpowiedni dobór członków drużyny premiowany jest możliwością aktywacji umiejętności specjalnej tzw. joint skill. Broń można znaleźć w rozsianych tu i ówdzie skrzyniach lub zdobyć podczas walki. W grze wprowadzono system identyfikacji ekwipunku. Nie możemy ot tak sobie wyposażyć bohaterek w znaleziony w skrzyni miecz czy łuk. Najpierw trzeba taki oręż za drobną opłatą zidentyfikować w miejscowym sklepie. Twórcy postarali się o to, aby nawet starcia z regularnymi przeciwnikami wymagały naszej uwagi i czujności. Nie raz się o tym przekonałem, gdy przez jedną głupią decyzję czy rutynę musiałem ponownie wczytywać ostatnio zapisany stan gry. O ile walki odbywają się losowo (nie widzimy zbliżających się przeciwników), to wbrew moim wcześniejszym obawom ich częstotliwość nie jest irytująca, pozwalając złapać oddech przed następną potyczką. Ciekawym aspektem tej produkcji kojarzącym mi się z serią Pokémon jest możliwość schwytania niektórych znacznie osłabionych przeciwników za pomocą magicznej księgi (codex). Uwięzione w ten sposób demonice możemy wykorzystać jako akcesorium w naszym ekwipunku dodające różnego rodzaju bonusy podczas walki.
Dungeon Travelers imponuje liczbą dostępnych umiejętności, które możemy rozwijać, inwestując punkty zdobyte podczas awansu na kolejny poziom doświadczenia.
Przyjemna dla oka kolorowa oprawa graficzna nawiązuje do beztroskiego charakteru gry, gdzie rozgrywające się wydarzenia potraktowano z przymrużeniem oka. Twórcy, chcąc uniknąć monotonii podczas eksploracji, postarali się o to, aby kolejne piętra rozległych labiryntów różniły się między sobą wyglądem. Projekty przeciwników, pomimo że stanowią tylko statyczne sylwetki, mogą się podobać i raczej nie będziecie narzekać w tym aspekcie na brak różnorodności. Atrakcyjnym urozmaiceniem jest zmiana wyglądu postaci w zależności od wybranej klasy. Zwykle był to jeden z tych przyjemniejszych momentów w grze, kiedy mogłem zobaczyć nieustraszone wojowniczki w nowych, zazwyczaj skąpych strojach.
Eksploracja lochów urozmaicana jest co jakiś czas zabawnymi scenkami. W jednej z nich pojawia się nawiązanie do pewnej kultowej skradanki.
W grach od ekipy AQUAPLUS zawsze można liczyć na solidną ścieżkę dźwiękową, a Dungeon Travelers potwierdza tę regułę. Utalentowana Rena Uehara (上原 れな) zaśpiewała w czołówce i w zakończeniach gry. Jej głos możemy usłyszeć również w innych produkcjach spod szyldu tego dewelopera (Utawarerumono, White Album 2). Energiczne i skoczne motywy odgrywane podczas scenek dialogowych podkreślają komediowy ton przedstawionej historii wypełnionej przez większość gry wybrykami nieustraszonych bohaterek. Głosy postaci są bardzo dobrze dopasowane i trudno jest mi cokolwiek zarzucić w tej kwestii. Niemal zawsze rozbawiła mnie wizyta w sklepie, kiedy to chcąc sprzedać coś niepotrzebnego z ekwipunku, zmieniłem zdanie i odmówiłem sprzedawcy – ten zawsze się na mnie wydzierał, swoją drogą lubiłem go wkurzać.
Pingwin i niedźwiedź - dwie nieodłączne maskotki Dungeon Travelers. W zabawnych scenkach z ich udziałem uczą gracza mechanik gry.
Dungeon Travelers: To Heart 2 in Another World może pochwalić się ogromną zawartością dodatkową. Niech Was nie zmylą pierwsze napisy końcowe - dopiero właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa. Poza głównym lochem, do zbadania czekają inne lokacje, do których odblokujemy dostęp, wykonując zadania poboczne. Nie ukrywam, że ta gra dała mi nieźle w kość, ale jednocześnie wymagający poziom trudności jest jej wielką zaletą. Uwielbiam kombinowanie związane z optymalizacją drużyny i testowanie różnych strategii. W tej produkcji pod tym względem mogłem się wyżyć do woli, bo dostajemy sporą swobodę i jednocześnie twórcy stawiają przed graczem nie lada wyzwanie. Niektórych z Was może zrazić wszechobecny grind i farmienie rzadkich broni, ale to właśnie dzięki nim mamy jakiekolwiek szanse w starciu z tymi najbardziej wymagającymi bossami. Frustrujące okazały się dla mnie projekty lochów w późniejszej części gry. Wszechobecne pułapki w postaci zapadni, usypiających gazów, jednokierunkowych przejść czy duża liczba teleportów prowadzących do różnych miejsc na mapie - to wszystko tylko świadczy o tym, jak twórcy coraz bardziej pastwili się nad tym biednym graczem. Nie wspominam już o sekcjach, które wymagały określonej liczby osób w drużynie lub postaci z określonej klasy. Te wszystkie rzucane kłody pod nogi nie zraziły mnie do tego, aby próbować dalej i w końcu dokopać finałowemu bossowi, z którym swoją drogą stoczyłem niezwykle wyczerpującą walkę.
Projekty przeciwników przykuwają wzrok. Jednym z nich jest Friday-night Rider, stanowiący śmiertelne zagrożenie dla mniej doświadczonej drużyny.
Dzięki zróżnicowanej obsadzie grywalnych postaci i walkach nastawionych na ciągłą zmianę składu drużyny wsiąkłem w ten tytuł na wiele długich godzin i obecnie jest to jeden z moich ulubionych dungeon crawlerów, który dał mi sporo frajdy. Niepoważna, lekka i miejscami głupkowata fabuła ma swój urok, a brak znajomości uniwersum To Heart 2 nie przeszkodził mi w czerpaniu w pełni przyjemności z gry - tym bardziej że twórcy dołączyli przewodnik z krótkim opisem każdej postaci (Character Log).
Dla tych, którzy nie mieli styczności z VN-ką To Heart 2, a chcieliby dowiedzieć się więcej o swoich ulubionych postaciach, twórcy przygotowali galerię z ich sylwetkami i krótkim opisem.
Dungeon Travelers: To Heart 2 in Another World udowadnia, że włóczenie się po rozległych lochach nie musi być wcale nudne i monotonne, jeśli ma się u boku doborowe towarzystwo. Dodatkowo wyzwanie, jakie stawia przed graczem ten tytuł w postaci ekscytujących walk wymagających ciągłej uwagi i elastycznego podejścia sprawiło, że trudno było mi się z nim rozstać. Chociaż nie oferuje on niczego nowego w gatunku, to w rezultacie okazał się solidnym jego przedstawicielem, przy którym przez długi czas świetnie się bawiłem.
Plusy
- Niezwykle uzależniający i wymagający dungeon crawler z sympatyczną obsadą i mnóstwem dodatkowej zawartości do odkrycia
- Swoboda w aspekcie budowania drużyny i eksperymentowania z różnymi umiejętnościami i klasami.
- Wymagający poziom trudności
- Ciekawe projekty przeciwników
- Przyjemna dla oka oprawa graficzna
- Wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa i przekonujące głosy postaci
- Mechanika przechwytywania potworów otwiera nowe możliwości w kwestii optymalizacji drużyny
Minusy
- Nieunikniony grind i RNG czynią na dłuższą metę rozgrywkę powtarzalną, gdy będziemy chcieli odkryć wszystko, co gra ma do zaoferowania
Prześlij komentarz